Pierwsza wizyta jakoś minęła, trochę miałam stres, ale po chwili się otworzyłam.
Był płacz i śmiech, a co najważniejsze mój lekarz powiedział mi że nie umrę od tego i nie Zwariuje.
To mi wystarczyło żeby się uspokoić na długi długi czas.
Byłam wesoła i szczęśliwa, pomimo że nerwy pokazywały.
Ta wiadomość mi wystarczyła, aby mi się polepszylo.
Trochę do niego chodziłam, ale nic więcej się nie działo, ciągle to samo....
No i ciągnięcie kasy za to że opuściłam sesję, bo chora, bo wyjazd.... bo raz w tygodniu muszę być...
Nie było mnie na to stać, a leków mi żadnych nie poleca, to samo stwierdził co ja.. że bez nich nie będę mogła później funkcjonować...
I to tyle... więcej do niego nie pójdę, i chyba do żadnego innego też... spróbuje poradzić sobie z tym sama.
Pozdrawiam A.B