a tu rudy przyjaciel sprzed okna. u mnie już po sesji. no prawie. czeka mnie jeszcze językoznawstwo. małoistotne.
wyzuta z sił, chęci, woli. głupia z niewyspania, stresu, frustracji i braku pewności siebie. chora i głodna. jak rondel wrzących na otwartym ogniu emocji. tak się czuję.
no i na tym koniec. butla z gazem właśnie się kończy, kuchenka elektryczna nie pomoże, bo odcięli prąd, więcej gotowania nie będzie, emocje wystygną. nikt nie naje się dzisiejszego wieczoru. może nie dane nam było. a pachniało tak apetycznie...
na szczęście jestem już dużą dziewczynką i nie zamierzam głodować kolejne pół roku zbierając łzy do garnka na zupę.
teraz chyba poniekąd wiem, jak to jest. po prostu chcesz się uwolnić i znajdujesz kogoś żeby zapomnieć. lepsze to niż tamować krew wypływającą ci z serca jak u pieprzonego hemofila.
może to jest po prostu zły czas na takie wykwintne danie albo zły rondel albo z tych składników nie wyjdzie nic smacznego i Coś po prostu stanęło na drodze, by nikt po tym nie cierpiał na zgagę...
Nie ważne. jakby to moja babcia powiedziała "z głodu się jeszcze nikt nie zesrał" i na tym niech stanie. przecież NIE BĘDZIEM PŁAKAĆ. jak bardzo człowiek głodny to i do sąsiada z rondlem pójdzie. ifjunołłorajmin. ale w końcu co ja się tam znam...
Warszawa jeszcze się broni. Weź miła dwie Filipinki
Zawleczka jest tutaj zobacz, podobna do twojej szminki!