photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 SIERPNIA 2014

5 rano Sopot molo

mamy juz sierpień. też jestem zdziwiona, nie wiem jakim cudem. mnie nie pytajcie, nie jestem przecież dyrektorem TZUCW (Towarzystwo Zarządzania Upływem Czasu Wakacyjnego). ale gdyby ktoś przypadkiem miał z nim styczność, dajcie mu do zrozumienia jak cholernie nielubianym jest człowiekiem.
tak naprawdę to chciałam z kimś pogadać o Gusie. ale, że jest to fikcyjna postać więc nie sądzę, by ktoś chciał marnowac swój czas na takie jałowe pogawędki. dzisiaj ludzie rzadko gadają o literaturze. co najwyżej o serialach, kiepskich produkcjach filmowych, udanym bądź nieudanym seksie przyjaciółek, nowych statusach na facebook'u i o za drogiej kawie ze Starbucksa. wiem, bo sama o tym gadam. ale przeważnie jednak się z tego smieje. więc, Augustus Waters. moja nowa miłość, przez którą bardzo śmiesznie cierpię. bohater powieści "Gwiazd naszych wina" Johna Greena. żadna tam ambitna klasyka. ale film nakręcili. on umiera. nie mogę tego czytać, w zasadzie to nie polecam tej książki. w ogóle to nie czytam takich gatunków. Augustus. inteligentny chłopak, w którym od razu można się zakochać chociaż nie ma nogi, aktualnie moczy się w łóżko i ma "zepsutą gastronomię". jestem smiertelnie poważna, to Hazel miała umrzeć, to jej płuca są do niczego, a on miał życ pełnią życia, miał być heroicznym bohaterem ratującym nie tylko postaci z Ceny Świtu. jest beznadziejnie. wiem, że on zaraz umrze, to ostatnie rozdziały tej cholernie pięknej książki. nie chcę tego wiedzieć. czemu nie mogą się wiecznie poznawać i powoli zakochiwać w sobie ? czemu nie mogą planować wycieczki do Amsterdamu i jeść kolacji w Oranjee ? czemu nie mogą być zdrowi ? okej, gdyby byli zdrowi, pewnie by nie istnieli, bo zdrowi ludzie po prostu żyją i są zbyt nudni by pisać o nich książkę, przy której szalona nastolatka będzie wylewać morze łez. po prostu... jestem spragniona happy endu. wiem, że tak się nie dzieje. mieli kompletne szczęście tak sie kochać zanim zabije ich rak. ale mimo wszystko... tak nie powinno być. takie jest życie, wiem, a nawet smutniejsze. bo oni mają siebie, a prawdziwe dzieciaki po spędzeniu większości zbyt krótkiego życia pod kroplówką po prostu umierają. to nie fair. nie cierpię raka. naprawdę, niech umrze na śmierć.
jest piękna pogoda, mama je brzoskwinie i pijemy cały gar kompotu z aronii, jabłek i winogron. bolą mnie ręce bo jeszcze nie doszły do siebie po pracy. wieczorem zapalę starą lampę i posłucham soundtracków z GNW a jutro zagramy koncert i pojedziemy w melanż. za dużo się martwię i za dużo planuję. jeszcze tego nie wiem, ale mam świetne wakacje. :)

a tymczasem mój ukochany bohater książki umiera, idę się upić.

Informacje o neoendorfina


Inni zdjęcia: Surprise qabiTam będzimy bluebird11Omohhnkhfg kurdupelpunk1477... maxima24... maxima24Zima 2025r. rafal1589Beza gorąca. ezekh114Piesek merymery2Koń na resorach bluebird111412 akcentova