Jak na załaczonym obrazku...
Oslabia mnie to wszystko.
Poziom mojego smutku, niezadowolenia i samodestrukcji osiagnał szczyty.
A gdyby choć raz nie oceniac, nie nazywac, po prostu poczuć?
Pić ze źródła zachwytów , nawet jesli są odrobinę naiwne i dziecinne.
Odkrywać bez nazw, imion, tytułów...