Pechowa jestem, pech przynajmniej mnie lubi.(uwaga bo to może być zaraźliwe!)
Dałam się wyciągnąć na urodziny kolegi niewidzianego od..yyy...2 lat? Niechętnie, niechętnie...Ale jako że to było w ośrodku telekomunikacji to pomyślałam, że poszpanuję w budynku mojej mamy:P I CO? Gówno!
Zajebali mi portfel z całą czwartkową wypłatą i szlugi;( Nie o kasę mi tak w sumie chodzi a o dowód, bo bez tego matury nie będę mogła napisać...Aaaaaaaaa!
Jak byłam w urzędzie to pani mi powiedziała bardzo miłym głosem że"niedługo bo 1,5 miesiąca, choć mogą być opóźnienia bo teraz jest wymiana dowodów ze starych na plastikowe..ale nie śpieszy się pani chyba?" Kurwa nie no wcale...14 mam matme:/ A i btw straciłam pracę z tego samego powodu bo nie miałam żadnego dowodu, a na poniedziałek musiałam mieć numer jebanego dowodu osobistego kurwa mać....A żeby lepiej było gospodarzowi zginął aparat cyfrowy, zawezwał policję i przeiskali paru typków...I co? znaleźli pół kilograma koksu..na sprzedaż...Jea i się Ania wmieszała w takie coś....Już...