Klucz
Róża była piękna. Miała blond loki i lazurowe oczy. Zdawało się, że wyjęto ją wprost z siedemnastowiecznych portretów. Siedziała teraz na fotelu obłożonym czerwonym aksamitem i machała nogami w białych rajstopach. Spoglądała z powagą swoich pięcioletnich oczu na babcię siedzącą naprzeciwko. Babcia robiła na drutach.
- I jak, księżniczko, wymyśliłaś coś?
Róża wydęła usta.
- Nie.
Babcia uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła coś nucic. Była to melodia, która wykluła się w tym domu. Śpiewała jej to jej babcia, a jej babci jej babcia... Teraz nuci to Róży, wbija tę melodię do jej małej główki. Wie, że musi ją zapamiętac. Musi.
- Babciu, ten medalion jest drugą częścią wyżłobienia w szafie i dobrze o tym wiesz.
- Wiem.
- Skąd jest to wyżłobienie?
- Zrobiła ją pierwsza mała dziewczynka, która mieszkała w tym domu.
- Dlaczego?
Babcia podjęła przerwaną melodię. Rozbrzemiewała po kątach, nadając meblom wewnętrzego blasku, jakby była integralną częścią całego domu.
- Babciu, pokój słucha.
- Nie księzniczko, pokój nuci ze mną. To jego ulubiona melodia.
- To co z tym medalionem? - Róża była rozdrażniona. Babcia coś wiedziała i ukrywała przed nią. Medalionu nigdy nie pozwalano jej zdjąc. Odkąd odkryła wyżłobienie w szafie mama z babcią patrzyły na siebie znacząco i nic nie mówiły. Róża próbowała na wszystkie sposoby - medalion nie pasował do wyżłobienia. Był drugą częścią. I co z tego?
- Księżniczko, kładź się spac.
- Nie chcę.
- Idź, idź.
- Babciu, medialon jest identyczny, tylko, że z drugiej strony!
- Więc nie jest identyczny. To lustrzene odbicie. - babcia uśmiechnęła się w ten charakterystyczny sposób, gdy wyjaśnienie jakiejś tajemnicy wisi jej na wargach. Ucałowa jednak tylko Różę w czółko i cicho wyszła.
Róża była zła. chciała wiedziec. W końcu była księżniczką. Otworzyła na oścież drzwi starej szafy. Spac - niedoczekanie! Patrzyła długo w tajemniczy znak w starej szafie, ale nic nie przychodziło jej do pięknej główki.
- Nie to nie! - pogroziła szeptem i na znak protestu odwróciła sie do szafy plecami. Teraz mogła podziwiac swoje odbicie, ponieważ stało przed nią ogromne lustro. Mebel mamił mocno już spiąca Różę.Podeszła do niego na czworakach i przykucnęła tuż przy zwierciadle. "Teraz pasuje" pomyślała patrząc kątem oka na wyżłobienie i na medalion. Dotknęła lustrzenego odbicia wyżłobienia i jej palce bez przeszkód przeszły przez taflę szkła. Przestraszyła się. Odwóciła się szybko, ale szafa stała tak, jak przed chwilą. W pokoju panował wieczorny spokój, stare belki nuciły na granicy słyszalności znaną melodię. Róża spojrzała niepewnie na zwierciadło.
- Co teraz, księżniczko? - zapytała cicho swojego odbicia. Odbicie uśmiechnęło się i ruszyło w stronę szafy. Róża, nie do końca świadoma tego, co robi, ruszyła zanim. Przeszła taflę szkła. Była teraz sama w swoim opatrznym pokoju. Odbicie zniknęło. Podeszła zdecydowanym krokiem do otwartych drzwi szafy. Medalion pasował do wyżłobienia.
- Babciu, babciu! - zaczęła radośnie krzyczec i zawróciła, by opowiedziec o swoim odkryciu, ale w opatrznym pokoju nie było lustra.