Półmrok w pokoju.
słychać znów tylko jakieś szepty.
to moje demony odbijają się od ścian.
blądzą, wydając swe jęki.
patrzę na nie, a one drwią ze mnie.
katują bezkarnie moją duszę.
Upadam na podłogę.
one wciąż nade mna krążą.
Odwracam ku nim swoją twarz.
zamykam także oczy.
i czekam na kolejny wschód słońca.