Nie wierzyłam... Miałam nadzieję, jednak wątpiłam, że to kiedykolwiek nastąpi. Co dzień patrzyłam do skrzynki, że być może dziś czeka koperta zaadresowana do mnie. Co dzień odchodziłam od skrzynki z bezradnością i coraz to większym przekonaniem, że tak już musi widocznie być...
Aż dziś w końcu (!) wzięłam białą niepozorną kopertę do rąk, odwracam ją by spojrzeć kto jest nadawcą i momentalnie łzy zalały mi oczy. Usiadłam i ryczałam z jeszcze nieotwartym listem. Rozkleiłam ją delikatnie aby nawet trochę jej nie uszkodzić i szybko przeskakiwałam wzrokiem obcojęzyczne wyrazy. Nie mogłam się opanować przez dobre pół godziny.
Teraz oby wszystko zmieniło się na lepsze...