Na imieniny od Mojej Miłości dostałam cudowną, pięknie pachnącą różę, która stała w wazonie długie dni. Kiedy minął już tydzień z lekkim smutkiem w kącikach ust pomyślalam, że przeminie. Podobała mi się tak bardzo, że pchnęła mnie delikatnie ku chwilom przyjemności z mieszania farb i nakładania kawałek po kawałku tego, co miało nie umknąć. Lubię malować, lubię to uczucie kiedy z każdą chwilą pojedyncze barwne plamy zaczynaja przypominać kształty, zaczynają być wyobrażeniem tego co zachwyca.
Ta róża malowana była nie w pełnym skupieniu nad formą i techniką ale w rozmarzeniu, w stanie upojenia chwilą, która pozwoliła przywrócić w głowie wspomnienia tego co było.
Człowiek zawieszony jest w czasie "tu i teraz"
lecz żyje wspomnieniem i marzeniem,
barwną rekonstrukcją świata subiektywnego
wciąż i wciąż odtwarzanego z tyłu głowy
wśród zbłąkanych dziesięciu tysięcy eterycznych myśli.