To już dziś, to ta chwila. Świat stoi otworem. I& I co? Wszystko jest Teraz wszystko w tych nie pozornych dłoniach. Co będzie dalej? Teraz to ode mnie zależy jaką drogę wybiorę. Co z sobą zrobię, wyniosę na piedestał triumfu czy utopię się w rynsztoku niepowodzeń. Trudy życia wbiły się z moje życie z pełną mocą& Podołam? Muszę&.
Hm, no tak&
8 lipca 1994, g 17.50 - skwar, duchota, +40 w cieniu kobieta pomimo komplikacji, rodzi w końcu swoje upragnione i długo oczekiwane dziecko syna, 3,5 kg, zdrowy, głośny i już od tej chwili nieznośny. Jeszcze nie wie kim zostanie to jest nie ważne. Wie jednak, że ta mała istotka coś w przyszłości zrobi, coś osiągnie, namiesza& . Przez lata niesforny urwis z burzą blond loków na głowie sprawiał spore problemy rodzicom. Gdy loczki opadły pojawiły się pierwsze miłości, okres dorastania i buntu& Jednak kobieta wraz ze swym mężem dzielnie walczyli by ten młody człowiek wyrósł na wartościowego człowieka. I chyba im się udało& Mimo, że nie zawsze ich słuchał wie, że chcieli dla niego jak najlepiej. Ufa im i wie, ze zawsze stoją za nim murem. Zawsze. Kocha ich nad życie i jest w stanie wskoczyć za nich w ogień! Dziś wkracza w dorosłość. Przygotowali go najlepiej jak umieli. Wiedzą, że mu się uda. Że coś osiągnie. I nie zapomni o rodzicach. N i g d y.