Nie ławo robić coś wbrew sobie, ale warto.
Potrzebuję, czuć, że mam gdzie uciec, że jest gdzieś blisko moje miejsce na ziemi.
Wszystko muszę sama, ale po co ranić kogoś skoro nie da się zmienić czegoś istotnego?
Kiedy złapałam już szczęście, czuję, że zaczyna się oddalać.
Jestem chyba wadliwym egzemplarzem. Niby jest dobrze a jednak jakaś moja część jest jakaś dziwna, słaba. CHyba za szybko chciałam dorosnąć.
Tylko nie potrzebowałam tego, żeby prawdziwie kochać.
NA ZAWSZE