Byłaś słodkim kłamstwem, a raz gorzką prawdą
Piekłem, niebem, słońcem, deszczem
Dawno temu byłaś płaczem, śmiechem, niewinnością
Grzechem, moim szczęściem i największym pechem
Radością, smutkiem, tlenem, oddechem
Dziś tylko na krańcach serca odbijasz się cichym echem
Kiedyś dla siebie nawzajem jak chleb powszedni
Dziś dla siebie nawzajem już niepotrzebni
(...)
Słone, gorzkie słowa późną, nocną porą
Gorycz pływa po wersach, które tak mocno bolą
Się uśmiecham nawet gdy odczuwam ból
Bo za każdym razem potem i tak się wybudzam z ulgą
I chwilę potem znów zaczynam się z myślami bić
Czasami czuje ból, żal, a czasami nic
I nie wiem czemu nie chcesz przestać mi się śnieć
Skoro dziś nie znaczymy dla siebie nic.