Nie Tobie decydować, kiedy zginie zwierzę.
Kiwniesz nawet palcem, w Twą moc nie uwierzę.
Biegnącym Tygrysem, przez stepy i prerie.
Jestem i pędzę przez sawanny, Syberię.
Własny ogień żarzy, mej dzikiej natury.
Jakby czuję w grzbiecie, me własne pazury.
Płonę jak feniks, lecz nie legnę w popiele.
Nie odczuwam strachu, w tę duszę się wcielę.
Pewność wieczna, piękna, majestat bezwzględny.
Nie zgasnę w tym ciele, bo jestem niezbędny.
Parności, duchoty mi więcej nie trzeba.
Ziemia pod tym płonie, dym leci do nieba.
Krople niczym bicze trzeszczą w glebę naszą.
Mgła lodu nastała, one mnie nie zgaszą.
Zamieniony w instynkt, głód pali bezczelny.
Pierwotne potrzeby, charakter naczelny.
Znajduję wśród stada owiec-kanibalów.
Odpowiednią żywność i wyruszam na łów.
Kły zatapiam w Ciebie, świeże mięso lubię.
Twoje szkliste oczy, w spojrzeniu się gubię.
Łza z Twej krwi co płynie po moim policzku.
Klei się do futra, zastyga na pysku.
Choć tego nie chciałem, bardzo Cię skrzywdziłem.
Choć taka natura, okrutnie zgrzeszyłem.
Zasypiam w Twe truchło wtulony, zgaszony.
Żałuje użycia, kłamca nieskończony.
Wylizuję krew dla Twej duszy czystości.
I znów obejmuję, spragniony czułości.
To nie tak miało być, już bez precedensu.
Z naturą nie wygram, znów oddam się mięsu.
Inni zdjęcia: Białe plamy. ezekh114;) damianmafia... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114