Dzień 14 - Przemoc
Zwierzę syknęło cicho, gdy mężczyzna zaczął się do niego zbliżać. Obracał powoli w dłoni długi, ostry nóż, służący najprawdopodobniej do zabijania wilków. Zwierzę zjeżyło sierść. Kobieta rozpaczliwie rzuciła się na zwierzę otulając je swoim ciałem. Szkliste łzy zabłysły w jej oczach. Spojrzała prosto na mężczyznę.
-Nie rób tego. -wyszeptała. -Proszę...
Mężczyzna prychnął z pogardą. Złapał kobietę za ubranie i rzucił nią z impetem o metalowe kraty, które po chwili zostały zaznaczone bordowymi strużkami krwi. Kobieta mocno przymykała oczy starając się zignorować bolesne pulsowanie głowy. Miała wrażenie, że zaraz eksploduje. Mężczyzna podszedł do niej i kopnął ją w brzuch. Jej krzyk rozdarł powietrze. Zwinęła się z bólu i zaczęło cicho łkać. Zwierzę warknęło. Mężczyzna podniósł ją za włosy skołtunione przez krzepnącą krew i uniósł do góry przystawiając jej ucho do swoich warg. Były spierzchnięte, suche i drapały jej ucho tak samo jak ostry zarost.
-Nie będziesz mi rozkazywać. -syknął. -Sam doskonale wiem, co jest dla nas najlepsze. Wiem co powinienem zrobić. Muszę to zrobić, więc się uspokój, jeżeli nie chcesz by stała Ci się krzywda.
Przesunął szorstką dłonią po jej udzie. Zadrżała. Upuścić ją z powrotem na ziemię. Spojrzał na zwierzę. Wydawało się być głupie i zagubione. Mężczyzna rzucił się na niego, jednak zwierzę wyczuło to w trakcie ataku i odpowiedziało tym samym. Mężczyzna starał się odepchnąć atakujące zwierzę ramieniem, zaś drugą ręką wbił nóż w jego brzuch. Zwierzę odskoczyło gwałtownie przerażone na drugi koniec klatki i wyszarpnęło zębami ostrze ze swojego ciała. Futro z pomarańczowego stało się czerwone.
-Błagam, przestańcie! -wykrzyknęła ostatkiem sił kobieta.
-Tygrys musi zginąć! -mężczyzna i wyciągnął z nieopodal leżącej torby pistolet.
Tygrys zaczął krążyć po swojej części klatki, gotowy do ewentualnych uników. Jego ogon przesuwał się rytmicznie przecinając powietrze z nieokreślonym dźwiękiem. Było coraz goręcej. Mężczyzna otarł pot z czoła. Nie był pewien czy co to robi jest słuszne. Kobieta podniosła wzrok na tygrysa. Gdy ich spojrzenie się spotkało, oczy zwierzęcia zaczęły lśnić dziwnym, elektrycznym blaskiem. Nagle chmury przykryły słońce, jednak ciemność jaka nadeszła nie była spowodowana wyłącznie tym. Ziemia lekko zadrżała. Mężczyźnie wypadł z dłoni pistolet. Z mroku w rogu klatki wyłoniła się androgyniczna postać kobiety ubrana w czarną, koronkową suknię przylegającą do ciała. Z jej czoła błyszczał w tajemniczy sposób czarny kryształ. Pięcioro oczu spojrzało prosto w oczy mężczyzny jakby widziały o wiele więcej niż para oczu. Nie opuszczając wzroku postać zgrabnie schyliła się po pistolet. Delikatnym ruchem dłoni zmiażdżyła go na drobne odłamki plastiku. Następnie podeszła do tygrysa, którego pogłaskała i podniosła z ziemi nóż. Rzuciła nim po ziemi w stronę mężczyzny.
-Zabraniam. -zabrzmiał donośnie jej głos. -Nie Tobie decydować o tym kiedy zwierzę zginie. Kim jesteś by nazywać się panem śmierci? Nikim. Ja jestem destrukcją.
Mężczyzna wybiegł zirytowany z klatki. Biegł jak najdalej. Nie chciał tego zapamiętać.
czy
jemu
należy
się
śmierć
?
Inni zdjęcia: Białe plamy. ezekh114;) damianmafia... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114