Tak długo tu zalegam, zapuszczam korzenie,
Widać ślady każdego sztormu, wykraczania poza brzegi,
Aż mi dusza się wylała na ściany, na zasłony,
Barwiąc je odcieniem zimowej burzy.
Chłód ogarnia, lecz spokojny,
Lęk się wżera, jak kurz osadza się tam,
Gdzie nie będzie już więcej ruchu,
Powoli zamarzam, ssąc własne kostki lodu.
Chcę być kim innym, sweter, chcę być kim innym,
Zastawki zastawiam i robię się siny,
Weź w posiadanie moje fioletowe żyłki,
Wypełnij je pyłkiem, nalej mi herbaty.
Chociaż znoszę, nienawidzę, pragnę kary,
Nie zasnę, więc zgaś mnie, ogól moją głowę,
Nie mogę przestać, od drgania bolą mnie stawy,
Przestań podszeptywać moje marne myśli.
Skórki się łuszczą, rozkładają skrzydełka z naskórka,
Odlatują, mieszając się ze strachem, krzepnę w cieple,
Niech mnie odtrują jakieś sprawy rzeczywiste,
Ześlą na mnie nowe stany, chcę nie istnieć.
/uczucia/
/stany/
/dobór słów/
/wyrażenia/
/powtórzenia/
/metafory/
/styl/
/składnia/
/monotonia/
/kopia samego siebie/
/beznadzieja/