Jesień...
Czas spadających z drzew kolorowych liści.
Cały świat obsypuje się kolorami tęczy,
A mimo wszystko: to czas refleksji, przemijania,
Pytań o egzystencje.
Czas nieuchronnego zbliżania się zimy,
Przyzwyczajania do chłodu i smutku.
Nawet najszczęśliwszego dopada wtedy jak mantra smutna aura.
Czas zastanowić się nad życiem,
Co minęło,
co przeszło niczym cień,
A co pozostawiło trwałe ślady w psychice.
A co się jeszcze wydarzy?
Co miłego się stanie?
Może ktoś, gdzieś tam czeka, z bukietem kolorowych liści,
By umilić jesienne dni?
Tej jesieni nie będę się smucić.
Tej jesieni nie będę się zbytnio uszczęśliwiać na siłę.
Tej jesieni będę spokojna,
Bo spokój to teraz mój jedyny, upragniony stan...