Jutro znowu wyruszam.
Teraz ta trasa będzie ltroszkę inna.,nie chcę nawet liczyć ile godzin będę w trasie...a ile na miejscu docelowym.
Taaak mam niepoukładane i kombinuję jak koń pod górę,
ALE nikt mi nie zarzuci,że nie walczę o swoje,a przynajmniej chociaż próbuję.
Nic niestety nie przychodzi do nas bez wysiłku,musimy na to zapracować.
Przecież awansu nie dostaniemy zaraz po pstryknięciu palcami. ;)
Na szczęście droge do stolicy(3h) pokonuję z Darią.
Chcę mieć wszystko czarno na białym. chce powyjasniać wszystko,co się da.
Wiem mniej więcej co ja powiem,ale...jak zareaguje druga strona?
Tego trochę się boję.