Czy ja już Wam pisałam, że dotarłam w końcu na ten koncert Zako, i że było cudownie? Tak cudownie, że nawet nie przypuszczałam, że tak może być :D Nie spodziewałam się takiej kompilacji piosenek, a oni po prostu zagrali WSZYSTKIE moje ulubione i na koniec byłam autentycznie wzruszona i chciałam więcej, więcej i więcej... Normalnie czułam się, jakby chłopaki wiedzieli, że oto Natek wreszcie, po tylu perturbacjach, odwołanych koncertach (aż dwa - dacie wiarę??!), spóźnionych pociągach, kolidujących z egzaminami na studiach i tym podobnych, wreszcie zaszczyci Zako swą obecnością :) No to z tej okazji trzeba koniecznie zagrać Natkowi jego ulubione kawałki :D

No. To by było na tyle w tym temacie :D

A teraz ze spraw bieżących: jedno z dwóch postanowień noworocznych zaczęłam wdrażać w ubiegłą środę. I na razie wdrażam dzielnie. Z czego jestem dumna niesłychanie. Drugie jest procesem długofalowym i skomplikowanym, zależnym od wielu czynników, więc czy się udało będę mogła powiedzieć dopiero 31.12., jak już przemyślę miniony rok ;) Mam nadzieję, że się uda :P

Co poza tym? Zaczynam szukać nowej pracy. Królowa Matka ma coraz częściej humorki, durne pomysły i momentami atmosfera mocno się waży, a ręce same opadają. W ogóle dzisiaj był średnio fajny poniedziałek :P Mam nadzieję, że wszystkie pozostałe w tym roku będą lepsze :P