Z maratonu, znów. Tym razem Pawel.
Ogólnie rzecz biorąc, to wszystko to jest jakiś żart, przepraszam. Za cholerę nie mogę tego ogarnąć. A najgorsze jest to, że nie tylko ja mam z tym problem.
Na dodatek jeszcze na wczorajszej grupie wkurzyl mnie On. Normalnie myślalam, że coś mu zrobię. Ja pierdole.
A Mordzia doprowadzila mnie do stanu przedzawalowego ze swoim atakiem nerwicy. Myślalam, że umrę. Ale grunt, że jest już dobrze.
W piątek wreszczcie z Bartkiem i Januszem rezerwujemy stoliki na naszą imprezę urodzinową. I 27.03 balujemy. ;))
'Ferte in noctem animam meam
Illustre stelle viam meam.
Aspectu illo glorior
Dum capit nox diem.'