kiedy byłam małą dziewczynką czytałam wszelkie baśnie, legendy i klechdy jakie mogłam znaleźć. Każdą opowieść zaczynającą się słowami: "Dawno, dawno temu, kiedy zwierzęta znały ludzką mowę, a nawet drzewa gawędziły ze sobą..." połykałam jak budyń czekoladowy. Nade wszystko pragnełam aby i w moim światku mieszkała taka magia. Lecz dorastanie polega na uczeniu się, że magii na świecie jes tyle, co na lekarstwo, że zwierzęta rozmawiają wyłącznie ze sobą i że w ciągu szybko przemijającego życia cuda należą do rzadkości.
z dzieciństwa wyniosłam jednak tajemną nadzieję, że dziwy i czary towarzyszą nam na codzień. Smoki, wróżki i skrzaty, Żabi Król, irlandzki heros Cuchulain i prababka wszystkich wiedźm- Mamadreqja. Chciałam, żeby istnieli, nadal hipnotyzowały mnie telewizyjne programy na temat aniołów, yeti i cudów.
moje serce wciąż szuka skrzydeł.