Tak, jesień to moja ulubiona pora roku... ale nie wtedy, kiedy leżę z gorączką w łóżku. Na dodatek któryś raz z rzędu. Ale w moim ukochanym liceum chyba się inaczej zwyczajnie nie da, bo przecież można sobie pozwolić jedynie na (góra!) dwa dni opuszczenia szkoły, po czym idzie się z katarem, gorączką, kaszlem, wszelkimi innymi dolegliwościami do szkoły (bo nie mogę aż tyle opuszczać) i zamiast korzystać z uroków lekcji - korzysta się z chusteczek, jednocześnie myśląc tylko o tym, by pójść już do domu i położyć się spać. I dzięki temu choroba wraca i chodzenie w kratkę załatwione. Proszę bardzo, problemu nie ma.
Frustracja wylana, gorączka na stan obecny - 38,2. Dodajmy do tego ból kolana, bo przecież jak ręka przestaje boleć, to musi znaleźć się coś na jej miejsce.
Kolejny...
The more I show the way I feel
The less I find you give a damn
The more I get to know
The less I find that I understand
Innocent, the time we spent
Forgot to mention we're good friends
You thought it was the start of something beautiful?
Well think again.
Spoglądając dziś na kalendarz nie mogłam uwierzyć, że mija już pół roku.