Lubię gdy nisko zawieszone wiosenne słońce prześwitując przez ruchome na wietrze drzewa i delikatne firanki, rzuca na ścianę cienie. Całe mieszkanie żyje, dziesiątki jasnych i ciemnych plamek skaczą po całym domu. coraz późniejsze zachody. Nie mogę znieść tego, że cały czas myślę o "przyszłości". "czas się nie cofa". Bo oni wszyscy co mieszkają w tym mieszkaniu, nie mogą zauważyć tych wszystkich drobnostek,gdyby chociaż raz się zainteresowali, przejeli, poczuli co się dzieje, że to oni stwarzają tą atmosfere, takie życie sobie, może by zrozumieli.. I ten cholerny pokój, groźnie łypiąca sasiądka za ściany, w ściane szczotką, i huk talerzy spadających. Pojmiesz, że to sobota? Poranki niosą za sobą wiele obietnic.
Życie to tabula rasa.