Uśmiecham się, ale to nie jest szczere.
Wystarczyło dosłownie kilka sekund, by bariera emocjonalna posypała się
jak domek z kart.
Wystarczył jeden Twój widok.
Nie mam siły.
O co tu kurwa chodzi?
Piepszona miłość.
Kiedy wtedy płakałam nocą, przytulałeś mnie i było dobrze.
Teraz nie ma Cię obok mnie i nie będzie.
Nie wierzyłeś wtedy w moje słowa.
Sama chyba do końca w nie nie wierzyłam.
A teraz z wielkim bólem uświadamiam sobiem,
jak szczere one były.
Nigdy.
Nikogo tak naprawdę prócz Ciebie.
Miałam rację.
Odpycham od siebie przyjaciół z lękiem,
że kiedyś ich stracę,zapomną o mnie.
Ranię osoby na których mi zależy.
Gubię się sama w sobie.
A przecież sama powtarzałam ze świętym przekonaniem,
że miłość nie istnieje.
Że to tylko mózg otumaniony hormonami.