photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 1 MAJA 2014

Czasem wiatr przywiewał Dionosy,

 

 

Czasem wiatr przywiewał Dionosy, czasem to tylko były nasiona dmuchawca...

 

 

 

 

Wiele razy zastanawialem sie nad tym jak zaczac ten post. Miałem wiele początków; zbyt wiele.

Dużo się stało od ostatniego czasu : Poznałem kogoś, dostałem swojego smartfona, mam pracę, umówiłem się z lekarzem na wizytę...

***

 

Spacerowałem dziś z Agnieszką trzymając na dłoniach dmuchawce. Patrzyłem w białą otoczkę i uśmiechałem się. Moje Dionosy...

-Wiesz, są takie istoty Dionosy, które wyglądają jak one tylko że są złote... - zaczynam i czekam na reakcję. Uśmiech. Jej, i mój. "Są takie istoty..." Istoty które stworzyłem.... Wspaniale tak było zacząć zdanie! Zawsze mogłem powiedzieć  " Wygladaja jak takie nieistniejące Pyłki z mojej powieści które są prawie złotawe, potrafią latać i uleczają ludzi i są jedyne, jedyne w swoim rodzaju a mimo to ich nienawidzą bo ludzie są zbyt zawistni". Przemilczałem.

Głaskałem je - ja je czułem! Miały dotyk! Istniały! Nie były tylko częścią mej chorej wyobrazni...

-Trzymasz je, jakby to był chomik (coś w tę deseń) - uśmiechnąłem się, po czym zrobiło mi się głupio - nie chciałem wyjść na wariata - i zdmuchnąłem je. Frunęły, jak tam - w Ankarii. Szybko odwróciłem wzrok i zerwałem kolejnego dmuchawca.

-Są z Ankarii, mojej powieści - chyba nie usłyszała (niestety - chociaż czasem wychodzi to na plus - mówię cicho i nie wyraznie)

Wręczyłem jej dmuchawca, kilkadziesiąt małych Dionosów...

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika naryeth.