Czasem wiatr przywiewał Dionosy, czasem to tylko były nasiona dmuchawca...
Wiele razy zastanawialem sie nad tym jak zaczac ten post. Miałem wiele początków; zbyt wiele.
Dużo się stało od ostatniego czasu : Poznałem kogoś, dostałem swojego smartfona, mam pracę, umówiłem się z lekarzem na wizytę...
***
Spacerowałem dziś z Agnieszką trzymając na dłoniach dmuchawce. Patrzyłem w białą otoczkę i uśmiechałem się. Moje Dionosy...
-Wiesz, są takie istoty Dionosy, które wyglądają jak one tylko że są złote... - zaczynam i czekam na reakcję. Uśmiech. Jej, i mój. "Są takie istoty..." Istoty które stworzyłem.... Wspaniale tak było zacząć zdanie! Zawsze mogłem powiedzieć " Wygladaja jak takie nieistniejące Pyłki z mojej powieści które są prawie złotawe, potrafią latać i uleczają ludzi i są jedyne, jedyne w swoim rodzaju a mimo to ich nienawidzą bo ludzie są zbyt zawistni". Przemilczałem.
Głaskałem je - ja je czułem! Miały dotyk! Istniały! Nie były tylko częścią mej chorej wyobrazni...
-Trzymasz je, jakby to był chomik (coś w tę deseń) - uśmiechnąłem się, po czym zrobiło mi się głupio - nie chciałem wyjść na wariata - i zdmuchnąłem je. Frunęły, jak tam - w Ankarii. Szybko odwróciłem wzrok i zerwałem kolejnego dmuchawca.
-Są z Ankarii, mojej powieści - chyba nie usłyszała (niestety - chociaż czasem wychodzi to na plus - mówię cicho i nie wyraznie)
Wręczyłem jej dmuchawca, kilkadziesiąt małych Dionosów...
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames