Spadasz na dno. Przebijasz się przez nie próbując się odbić. Nie wychodzi Ci. Czujesz się zagubiony jak nigdy przedtem. Nie wiesz co masz mówić, czuć, myśleć. Jesteś wkurwiony na wszystko i wszystkich. Odczuwasz niepokój. Wewnętrzny lęk. To pewna odmiana strachu, nad którą nie potrafisz zapanować. To takie żałosne. Nie widzisz w niczym sensu znasz to ? Potrafiłbyś przenieść się choć na chwile w mój świat? Nie sądze. Bo ja już nie potrafie tak żyć. Codziennie dopada mnie takie uczucie dogłębnej pustki. To mnie wykańcza i czuje jak się rozpadam. Patrze jakby z boku na właśny upadek. Jak każda część mnie odchodzi gdzieś w nicość. Każda z miliona kawałków powtarza to samo. Wypierdalam stąd nie chce tu trwać. Zgonię więc wszystko na los. To On chciał mi pokazać jak wiele jestem w stanie przeżyć. Ale ja już kurwa nie potrafię. Nie potrafie dłużej tak. Nie chce istnieć. Nienawidze siebie. Jaka jestem na codzień? Udaje, że jest zajebiście, uśmiecham się, udaje szczęśliwą tak cudownie szczęśliwą. A jak jest na prawde? Walcze o każdy oddech. Lecz z każdym kolejnym dniem słabnę. Coś się we mnie skończyło. Nie wróci. Zawsze tak jest. .Prawda jest głęboko ukryta, wychodzi na jaw nocą, kiedy możemy być nadzy, sami przed sobą, bez udawania kogoś kim nie jesteśmy. A Ty człowieku nigdy nie wierz za bardzo bo potem będziesz płakać. Kiedy będziesz już nisko ktoś przyjdzie do Ciebie i Cię dobije. A Ty będziesz spadać. Tonąć we wspomnieniach. Będziesz w emoku. Nie będziesz potrafił się wyrwać. Pochłonie Cię do takiego stopnia że nie będziesz chciał już żyć. Tak jak ja dziś. Ale pamiętaj to tylko Twoje życie, Twój wybór, Twoja droga. Życze Ci tylko tego abyś jej nie żałował.
Jestem świadoma swoich wad, ale Ty też popatrz w lustro.