z moim kochanym żono-mężem :) na imprezie u Klinszpi... weekend zaliczony do udanich, dyspensa została wykorzystana na imprezę w bezsenności... wytańczona i szczęśliwa, nawet tłum ludzi nie popsuł mi zabawy... mała kontuzja kolana zaliczona w niedzielny wieczór, leczona zamrożoną wódką została rozruszana dzisiaj kiedy spóźniona, byłam zmuszona biec na zajęcia. za tydzień zaliczenie z prądów niskiej częstotliwości... może być ciekawie... trzeba będzie się ogarnąć, zdobyć notatki i nauczyć. tymczasem czekam na jutrzejszy poranny basen, wykład z kinezy (na którym wypada się w końcu pojawić) i wieczorne zakuwanie do środowych zaliczeń z kinezy i anatomii... to będzie pradowity dzień...
Kochawszy...