Siedzę, wcinam lody ananasowe, i tylko do tego jestem zdolna. A wszystko przez jedną głupią pszczołę, która postanowiła popełnić samobójstwo na moim palcu. No i teraz staw cały siny, palec dwa razy taki jak być powinien a gdy się nawet delikatnie nim poruszy lub dotknie boli cala łapa. A najbardziej boli, że nic nie mogę zrobić, ani szyć, ani haftować, ani malować nie jestem w stanie jedną ręką... i chyba wezmę się za granie w Heroes III.
Wakacje jak na razie przemijają spokojnie, najpierw kolonia zuchowa, a w poniedziałek jadę w góry. Napaliłam się na Orlą Perć, ale pewnie ciocia mnie nie puści, lecz trzeci raz po Kościeliskiej zamiaru łazić nie mam. Cóż, będzie co ma być, i tak będzie fajnie, wreszcie nic nie będę musiała robić. Z wyjątkiem przygotowania się do wewnętrznego z prawka, ale to sama przyjemność.
Całuski
Naoś