Mieszkam w jednym z tych postapokaliptycznych miast, gdzie gołębie walczą o okruszek chleba, który utknął w jednej z miliona pękniętych, chodnikowych płyt.
Nic tutaj nie czeka i nic się nie wydarzyło, a wszystkie te noce, kiedy żyliśmy, to pijacki bełkot szaleńca.
(...)