Niebo...
Miał być zachód słońca ale za cholerę nie chciał się załadować...
I kit...
Wczoraj... Eh...
W stanie kompletngo rozstrojenia nastroju...
Obłożyłam sobie książki xD
W papier w kratkę i taki fajny w kwiatki i motylki xD
Później napadła mnie wene twórcza i zaczęłam pisać :D
Ciekawe wierszyki nie ma co x)
I odezwała się Kasia...
Pomkłyśmy na spacerek...
Nie ma to jak posiedzieć przed kościołem...
Hmm... xD
Wesoło.... ^^
Ogólnie tylko jedno mnie przydołowało tego dnia...
Zeszyt...
Z koniem...
Eh... A ja tu ywaliłam wszystko co miało związek z końmi...
Gazety, pocztówki, rysunki...
Został tylko ręcznik, 2 teczki, rysunek i takie wiszące coś...
To też niedługo zginie...
A tu 10 m-cy będzie mi głupi zeszyt wszystko przypominał...
Odzywa się moja sentymentalna natura...
Bossa...
Nauka młodych adeptów...
Szarpanie za ryj i to jak sie na nich za to darłam...
Godziny spędzone razem na padoku z lonżą i batem...
Jazdy przez drążki...
Ćwiczenie prostych najazdów... Eh te moje łydki...
Tereny...
Pierwsze szalone galopy...
Zagalopowania dosiadem...
Wypierniczenie palcata... niepotrzebny nam był...
Wykradanie cukierków z siodlarni...
Przemycanie jabłek i chlebka w kieszeniach...
Teksty "Tylko Bosse mi zostaw nie dawaj jej jeść..."
Karmienie w wiaderka...
Leczenie zszarganej psychiki...
Krople do oczu... Moje początki w (nie)zabawie w młodego weta...
Zasłużone zaufanie...
To jak chodzić nie mogłam po kopniaku w piszczel... Moja wina!!!
Myśłenie za dwoje...
Uwaga skierowana na prawe oko...
Tyle sie wydarzyło...
Kilka miesięcy, a potem koniec...
To boli... Strasznie...
Ten wzrok...
Nawet jej fotki żadnej nie mam...
Skarogniady wlkp...
Bona, Lwów...
Koniec...
dla:
Karola
Kasi
Poli
widzianych wczoraj