No kurwa. Ten dzień musiał w końcu nadejść. Marcelina J., znana jako Maff, straciła zmysły.
Nie wiedziałam, że można myśleć o 48329 rzeczach jednocześnie, przy czym każda z nich wywołuje całkowicie inną emocję. I takim to sposobem jestem piekielnie szczęśliwa, rozgoryczona, uśmiechnieta, rozwścieczona, zadowolona i niemiłosiernie wkurwiona jednocześnie. W zasadzie większość z tych rzeczy totalnie gówno mnie obchodzi, ale kłębią się gdzieś w odmętach mojego umysłu i dwa dni z rzędu nie mogę przez nie zasnąć.
Cały dzień siedzę sama i dosłownie "Sprzątam, woskuję, myję i robie pranie [...] Lepię naczynia, myję i robie świece" (http://www.youtube.com/watch?v=AQrx5XPEkWY). Cierpliwie czekam i czekam i czekam i czekam aż Av wróci z Gdańska, chociaż zapewne ona nie jest tak skora do powrotu - GÓWNO MNIE TO OBCHODZI - mam tyle do obgadania z kimś, kto przynajmniej udaje, że mnie słucha. Ale zapewne jak już wróci i tak nie będę miała nic do powiedzenia i temat zostanie nam tylko jeden.
PZDR, lady antyreakcja.