Przykro mi, jesteś odpowiedzialny.
Jesteś odpowiedzialny za każdą najmniejszą moją myśl o Tobie.
Jesteś odpowiedzialny za każde wspomnienie i kolejne pragnienie.
Wtedy, kiedy spojrzałeś na mnie po raz pierwszy i za każdym razem kiedy przy Tobie odkrywałam siebie na nowo,
kiedy smakowałam życie.
I brzmi to jakbym rozpamiętywała, albo jakbym się żegnała.
A tak na prawdę jesteś tylko zlepkiem wspomnień i myśli i mojej głowie.
Posklejany ze szczątkowych westchnień. Ale jesteś.
Nie jesteś w centrum, jesteś jak miliony kryształków rozbitej szyby - porozrzucany po zakamarkach mojej głowy.
I kiedy idę ulicą i chcę skręcić w prawo - wiem, że dojdę do Ciebie.
Gdybym poszła prosto, nogi poniosą mnie do miejsca, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy.
Na zachód znajdę wspomnienia o Tobie.
A kiedy wracam wita mnie pustka, którą potrafiłeś zażegnać.
Za każdym razem potykam się o te drobne kryształki, które bezlitośnie wbijają się w cienką skórę.
Znowu nie sypiam, noc znów jest miękka i otula ciemnością. Dni są szare i zimne.
Za każdym razem, kiedy zamykam tamte drzwi, boję się, że już nie wrócę.
Boję się, że nie będę chciała, że Ty nie będziesz chciał. I wracam do domu, dni uciekają.
To wcale nie jest wielka rzecz, to dziwne to jest miedzy nami. Dziwne, bez ładu i składu.
Powstało z niczego i pewnie nic nie znaczy.
Mogłabym oszukiwać siebie i mówić, że niczym było też dla mnie.
Ale gdyby to była prawda, nie musiałabym tutaj nic pisać.
A może chciałabym, żebyś teraz zadzwonił, żebyśmy poszli nocą nad morze, jak wtedy i porozmawiali.
Żebyśmy pomilczeli.
Mam za dużo wątpliwości, bo wcale się nie znamy. Chciałabym Cię poznać. Poznać i przekonać się, czy warto.
A może chciałabym Cię zapomnieć.... Tylko, że Ty jesteś częścią czegoś ważnego i to nierealne.
Jutro pojadę nad morze. Muszę.