już piąta
Wczoraj czarny blues o czwartej nad ranem. I łzy.
Gdzieś w tym zamieszaniu, znalazł się człowiek, który na hasło "bieszczady" zamilkł,
popatrzył mi prosto w oczy i tylko się uśmiechnął.
I wiedziałam, że zna to uczucie, że zna mój świat.
Dobrze nam się rozmawiało, przez chwilę nie czułam się aż tak obco tutaj,
a za razem tak ogromnie zatęskniłam za domem.
(Kolego z Suwałk, widzimy się w maju na połoninach)
toksyczna patologia
nie utrudniaj mi tego