Tak pięknie było jeszcze parę dni temu :) Wychodzę z domu i myślę "mieszkam w bajce!".. A teraz.. Cóż, bywa i tak :) Nie czuję świąt, a przynajmniej nie Bożego Narodzenia, bardziej już wszystkich świętych..
Co ja dzisiaj odpiepszyłam!:D Wychodzę z chaty o 6:15 (o tej godzinie miałam autobus), żeby dojechać do pracy na 7.. Myślę, że pewnie już mi uciekł, poza tym szkoda mi kasy, zaoszczędzę 1,50 i pójdę pieszo.. No i idę.. Dochodzę do żabki, a przy żabce trzeba skręcić, no więc skręcam :D W prawo, czy w lewo?! Idę prawą stroną chodnika, to chyba bądzie w prawo :D Idę, idę.. Chodnik się kończy.. Zaczyna się pobocze.. Ciemno jak w dupie.. Coś za poboczowe mi się zaczęło wydawać to pobocze :D "Te drzewa aby na pewno tu rosły?!" - myślę.. "Aaaaa, na pewno rosły, tylko z autobusu nie widziałam!" Idę dalej, idę.. Zaczęłam się bać, że mnie coś pierdyknie po drodze, albo jaki zboczeniec zgarnie, ale co tam, idę dalej :D Idę, idę.. Coś długo idę.. Ale idę.. Z daleka widać światła, więc na pewno idę dobrze! Zresztą droga jest prosta! Idę, idę.. Światła co raz bliżej.. No i są! Jakiś budynek, za nim stacja energetyczna.. "Tu była stacja energetyczna?" - myślę.. "Skoro jest, to na pewno była!".. Obok stacji energetycznej jest przystanek 116, autobusem 116 jadę do pracy, a więc i trasą 116 muszę iść.. Jest 116, więc muszę iść dobrze! Idę dalej, ścieżką, obok elektrowni.. Nadal ciemno, jak w tyłku.. Zaczęłam się bać, że jakiego trupa po drodze znajdę :D Ale idę, nie pękam :D Koniec ścieżki, trzeba wrócić na pobocze.. Cóż, trudno.. Idę, idę.. Wiaduktu nie widać.. Kurde, gdzie ten wiadukt?! Po ciemku wszystko wydaje się inne, niż jak jest jasno na pewno gdzieś jest! Jakaś tablica! Jako że mam astygmatyzm, nie widzę po ciemku, więc nie widzę również, co jest na niej napisane, ale to na pewno napis "Komorniki"! Przecież 116 tędy jedzie.. Nie, to skreślone Plewiska - zauważyłam, jak przejeżdżał jakiś samochód i oświetlił ową tablicę.. No, to na pewno za raz będą Komorniki! Przecież tędy jedzie 116, więc idę dobrze! Idę, idę.. Wiaduktu nadal nie ma.. Idę dalej, idę.. Jest wiadukt! Tak, teraz na pewno za chwile będę na miejscu! I dobrze się składa, bo jest za 15 siódma! Najwyższy czas! "Myślałam, że droga na piechotę zajmuje mniej.. A tu pół godziny szłam.." - myślę.. Idę w stronę wiaduktu.. Światło nadjeżdżającego samochodu rozproszyło się we mgle.. Kurde, jak to pięknie wyglądało! Zaczęłam żałować, że nie wzięłam aparatu.. Rzadko kiedy widzę coś tak pięknego, a jak już widzę, to nigdy nie mam przy sobie aparatu :/ Weszłam na wiadukt, zeszłam z wiaduktu.. A magazynu, w którym pracuję, nie ma! "Co jest ku*wa?!" - myślę - "Przecież tu był magazyn, gdzie on jest?!".. Idę dalej, jest ciemno, więc widzi się inaczej.. Idę, idę.. Nadal idę.. I idę.. I nie ma! Osiedle Leśne.. Ulica Leśna.. Ulica Polna.. Coś nie tak.. Musiałam przejść.. Ale jak mogłam przejść obok niego i go nie zauważyć, przecież tu jest puste pole, musiała bym go zauważyć, gdyby stał! Dzwonię do kumpla.. Mówię mu, żeby powiedział kierownikowi, że mogę się spóźnić 10 minut, bo zabłądziłam i pytam go, czy gdzieś po drodze do naszej pracy jest ulica Polna, albo leśna.. Nie ma.. Wracam z powrotem na wiadukt.. Dzwonię do mamy, przecież w domu mamy mapę! Mamuśka mi mówi, że mam skręcić w prawo w pierwszą ulicę.. W jakie prawo, w jaką ulicę, przecież tu jest pole, a nie ulica! Szukam, szukam.. Mamuśka dzwoni drugi raz "Ty jesteś w Gołuskach!" - mówi - "poszłaś w drugą stronę, za dwie godziny może dojdziesz! Rozłączam się, bo nie mam na Ciebie już nerwów! -Dobrze, pa! -Wcale nie dobrze, ale pa!":D .. Za jakie dwie godziny, za chwilę dojdę, przecież niedawno mijałam przystanek 116.. Idę, idę.. Za jakimś polem widać ulicę, coś podobnego do kolejnego wiaduktu a w polu wydeptaną ścieżkę.. To na pewno będzie ten wiadukt! No to idę.. UJE*AŁAM sobie buty, jak dwie świnie.. Ale cóż, idę dalej.. To na pewno tam! Tylko jak tu przejść?! Jakaś droga szybkiego ruchu, wiaduktu brak.. Nie wiem, jakim cudem znalazłam się z nowu na wiadukcie, z którego przed chwilą zeszłam.. Dzwonie do kumpla, mówię żeby powiedział kierownikowi, że zabłądziłam, bo szłam pieszo, bo uciekł mi autobus, że jestem w Gołuskach, że ma zapytać, czy mam przychodzić do pracy, czy przyśle kogoś innego.. Zapytał.. Dzwoni i mówi:
"-lepiej przyjdź do pracy, tak powiedział
-był wkurzony?
-nie, był zdziwiony. Mówi, że dojście pewnie zajmie Ci długo, ale masz przyjść"
No to wracam do stacji energetycznej.. Patrzę, o której jedzie 116.. Po 15.. "Co, kurde?!".. Coś nie tak.. Dzwonię do mamuśki, pytam ją, co jest grane.. 116 ma różne trasy, obok stacji energetycznej jedzie bardzo rzadko.. Czasem jeżdzi tylko do Słonecznej, czasem do Komornik, czasem do Gołusek.. To wracam do chaty, spod chaty będę miała autobus.. Rozjaśnia się co raz bardziej i znowu żałuje, że nie mam przy sobie aparatu.. Jest pięknie! Idę i śmieje się sama z siebie :D Myślę "Ania, opanuj się, bo zaraz pomyślą, że jesteś pijana!".. Idę, idę.. I idę, i idę.. Kończy się pobocze, zaczyna się chodnik, jestem prawie w domu! O 8:32 miałam mieć autobus, było może 2 po ósmej, więc wstąpiłam do chaty.. "Ale jesteś oferma!" - mówi moja mama, a ja już nie mogę wytrzymać ze śmiechu :D Dziwne, że ona się nie śmiała, przecież to takie śmieszne :D Zjeść jogurt, czy marchewkę? Biorę marchewkę! Zjadłam i wychodzę.. Sytuacja przestała mnie śmieszyć, kiedy przyszłam na przystanek i okazało się, ze autobus, na który czekałam, jedzie tylko do Słonecznej.. Następny o 8:49, ale też jakiś taki dziwny, 116G, co to znaczy?! No to chyba pozostaje mi iść pieszo.. Widzę drogowskaz na Komorniki.. Kurde, to tu miałam skręcić! Zamiast iść w lewo, powinnam iść w prawo! Idę, idę.. Mijam szkołę, kościół.. Pobocze wygląda tak, jak wyglądało wtedy, kiedy jeździłam tu autobusem.. Tak, to na pewno to! Z daleka widzę już magazyny, potem zaczynam widzieć wiadukt.. Nadal się śmieje z własnej głupoty :D Wchodzę na teren magazynu i staram się opanować, przecież rzeba chociaż stwarzać jakieś pozory powagi! Z miną najbardziej jak to możliwe poważną wchodzę do budynku.. Z lekkim przerażeniem wchodzę do kierownika, spodziewając się opierdzielu.. "dzień dobry, kolega u pana był i tłumaczył sytuację, ja miałam się spóżnić.." - "Tak?" mówi kierownik, z uśmiechem na twarzy.. Myślę sobie "śmiej się facet, nie żałuj se!":D Wytłumaczyłam mu, że w Plewiskach mieszkam od niedawna, że sytuacja już się nie powtórzy.. Mówi, że ma taką nadzieję :D W porządku facet, nie przypuszczałam, że jest tak w pożądku :D W każdym razie zwała, jakich mało :D Cóż, przynajmniej mieliśmy się z czego śmiać:D Wesoło musi być!:D Hahahahahahahahahaha :D Kuuuuuurdeeee, teraz to już nawet nie mam siły się śmiać :D 10 km przeszłam chyba :D Albo i więcej :D Masakra :D Ale najważniejsze, to mieć dystans do siebie :D
Haha :D Jak super jest być Sangwinikiem!:D
Niema co, to wydarzenie zapewniło mi dobry humor na cały dzień!:D Sama jestem dla siebie rozrywką!:D
http://www.youtube.com/watch?v=JRlROHvH_SQ
Życie - prosta sprawa, kiedy uwierzysz, że to dobra zabawa!;)