I znowu po kilku naprawdę świetnie spędzonych dniach mam jeden dzień w którym hamuje na bardzo długiej ulicy.. stopuje i przemyślam.. ech.. to nie dla mnie nienawidzę siedzieć nie mieć planów.. nawiedza mnie ochota wsiąść do jakiegoś bana i pojechać w pizdu i jeszcze dalej, tam gdzie w końcu nie bede znała dróg, gdzie sie zgubie i bede mogła szukać drogi powrotnej na nowo.
Teraz to naprawdę emokid sie zrobiło doły i wykopy i w ogóle..
ale może jutro będzie lepiej, może...
Z jednej strony mam ochotę po prostu wziąć i pójść po widelec co by mi pomógł sie zabić, a z drugiej strony chce sie śmiać, tryskać energią i nie myśleć o tym dlaczego nie moge sie na niczym skupić..
Znowu mi wyszły fanatyczne brednie ale cholera i tak bywa..
jutro albo pojutrze pewnie dodam jakiś wesoły akcent a poki co jeden dzien agonii i abstynęci doprowadzi mnie do równowagi ;)
Pozdrowienia dla całej wczorajszej ekipy dziękować za mile spędzony czas;)
Dla Haneczki co bytu słońce zdrowiało ;*
A także dla Fortiwu bo w przyszłości chce móc was posłuchać ;)
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne albo tuczące...