Czuję, że coś się we mnie gotuje. Tak jak w kolte bałkańskim przed pierwszą wojną światową. Tylko, że ci ludzie wiedzieli, co się szykuje. Ja nie wiem. Moje całe ja zapowiada mi coś nieznanego i niekoniecznie miłego. Zobojętniałam, nie czuję potrzeby sprawdzenia poczty czy jakiegokolwiek portalu, gdzie oczekiwałam na ważną dla mnie wiadomośc. Dziuri odpisał, a mnie to ni mrozi, ni parzy. Uparcie czekam do piątku, szkoła i całe chamstwo ludzkie związane z wyborami zaczyna mnie męczyc, a to przecież jeszcze będzie trwało do środy. Rywalizacja, zdradzanie się nawzajem. To pieprzone głosowanie rozdziela dotychczasowych kolegów, znajomych. Zrywanie plakatów, przerabianie ich, latanie do drukarni i bardzo brzydkie słowa na widok zdartych owoców kilkugodzinnej pracy (i świecącego pustkami portfela). I, jak już mówiłam, chcę piątek. I sobotę, która w zasadzie nic nowego nie wniesie do mojego życia. Kraków. Euforia? Nie, raczej kompletny stoicyzm, chwilowe bezczucie. Ale będę stac na środku rynku, będę chodzic ulicami, jakimi Ty chodzisz na codzień. I chociaż Cię nie zobaczę, chociaż nie dotknę... Chociaż w normalny dzień załamywałabym się i ubolewała nad tym, teraz mimo to, że o tym mówię, mimo, że sobie wyobrażam - całkowicie mnie to nie rusza. Może tylko jakąś częśc mnie. Tą trzeźwą, bo cała reszta unosi się gdzieś w przestrzeni...
Inni zdjęcia: 13.05 kurdupelpunk1477Ja nacka89cwaUgh. chasienka:) dorcia2700Okno papieskie nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24