Co za wredna pogoda. No tak słabego lipca to dawno nie było. W planach było opalanie, jeziorka, streetball. Nic z tego nie wyszło, no może poza samym początkiem i Międzyzdrojami. Na szczęście przyszedł sierpień i już jest coraz pozytywniej. Najważniejsze, żeby 17-tego była pogoda.
W.E.N.A. to raper, którego nie doceniałem od zawsze. Do swoich umiejętności przekonał mnie jednak całkowicie na koncercie w Amsterdamie. No mimo tego, że wysiadł prąd i nagłośnienie było mówiąc delikatnie kiepskie to i tak pod sceną i na scenie był ogień. Po koncercie lekkie picie i powrót na Staszica z dobrymi wspomnieniami.
Na drugi dzień pobudka i straszne wiadomości z Oslo. Norweski zamachowiec najpierw podłożył bombę w centrum miasta, a potem strzelał do ludzi jak do kaczek na pobliskiej wyspie. Tragedia straszna i do dziś ciągną się za nami komentarze i artykuły odnośnie tego wydarzenia. Smutne, jak jeden skażony umysł może być niebezpieczny dla całej ludzkości. Żeby było jeszcze tragiczniej to dociera do nas informacja o śmierci Amy Winehouse. Niepowtarzalny głos, charyzma i ucieczka w narkotyki. Wiele gwiazd niestety musiało przejść taką trudną drogę, żeby ich faktycznie doceniono. Chociaż Amy swoich wiernych fanów miała na całym świecie, przez co naprawdę czuć, że odeszła jakaś cząstka dobrej muzyki.
Sport. Koniec Tour de France. Wygrał Cadel Evans. "W końcu" chciałoby się powiedzieć, bo jest to jeden z najbardziej doświadczonych kolarzy w peletonie, a na podium Touru był już kilkakrotnie, jednak zawsze brakowało mu tej kropki nad "i". Tym razem się udało. Słabsza postawa zmęczonego Giro Alberto Contadora i wciąż nieopierzony Andy Schleck, sporo wypadków na trasie. Wyścig mógł się skończyć zupełnie inaczej, ale chwała dla Australijczyka, że naprawdę wykorzystał swoje 5 minut. Przez 5 minut mogły też zabić mocniej serca kibiców polskiej reprezentacji. W losowaniu eliminacji MŚ w Brazylii Polacy wpadli m.in. na Anglię! Zapowiada się klasyk, ale też zapowiada się kolejny z rzędu brak awansu na mundial. Trochę szkoda.
Polecamy z Mają Rytuał. Ryje czachę. Naprawdę nieźle wykręcony film i ponoć oparty na faktach. Anthony Hopkins to jednak klasa sama w sobie, a do tego dobry tajemniczy, włoski klimat. Warto obejrzeć.
Szkolenie, które miałem mieć w pracy okazało się kolejnym i ostatnim etapem selekcji. Na szczęście go przeszedłem, czego nie można powiedzieć o wszystkich. No w każdym razie zacząłem pracę na nocnej zmianie i był to bardzo dobry ruch. Nienawidzę wstawać rano, a co dopiero w środku nocy, żeby zdążyć na 6. Także nie narzekam i póki co trenuję. Przy okazji wolnego czasu skoczyłem do fryzjera i fryzura na Kempa już jest! Jeszcze tylko kilkanaście dni i będziemy w raju z całkiem pokaźną ekipą :) A w ten weekend mała rozgrzewka na Woodstocku z Gentlemanem i Prodigy.
Tyle :*