cześć.
Siedziała na balkonie. Lubiła to miejsce, jedyne, w którym nie musiała udawać.. Gdzie mogła być sobą w za dużej bluzie, z kakaem w ręku. I nie musiała się przejmować tym jak wygląda, i czy nie widać po niej tego, że jest jej źle. Balkon był idealnym miejscem, skierowany w strone miasta. Siedziała, bawiąc się zapalniczką, pora jesienna, już się ściemniało. W jej głowie, pojawiało się dużo myśli, dużo wspomnień.. Przede wszystkim ostatnie wydarzenia wyżerały jej wnętrze. Jak mogła tego nie zauważyć. Przecież na wszystkich domówkach, wyjściach, spacerach na każdym spotkaniu coś pomiędzy nimi iskrzyło, czemu nie dostrzegła tego wcześniej? Może dałoby się to jeszcze uratować? Może dałaby rade wybaczyć mu to wszystko? Coraz bardziej bolały ją te pytania, bo na żadne z nich nie znała odpowiedzi. Nie wytrzymała zaczęła płakać, przypomniała sobie tamten dzień.. dzień w którym bezczelnie postanowili jej powiedzieć, po dwóch tygodniach. Nie potrafiła powstrzymać łez, nie potrafiła wybaczyć im tego co jej zrobili. Ale najbardziej nie potrafiła wybaczyć sobie, że nie zauważyła, że nic nie jest w porządku, że nie zauważyła, że jej chłopak zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką i żyliby w tym kłamstwie do końca, gdyby nie inni ludzie. Wszystko to przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Zbiliżyła się do stolika, tak, to była jej przyjaciółka, wachała się cały czas czy odebrać wiadomość, jednak zaryzykowała i wstrzymała oddech 'nie potrafiłam, nie potrafiłam z tym żyć. nie potrafiłam patrzeć jak cierpisz i to przez nas. przepraszam, że nie potrafiłam być najlepszą przyjaciółką,do zobaczenia w innym lepszym świecie.' Nie wiedziała co ma myśleć, po raz pierwszy nie wiedziała co ma zrobić, szybko wybrała numer i zadzwoniła do niej, powtórzyła czynność, lecz na marne. I nagle usłyszała dźwięk karetki, policji, wiedziała, wiedziała już co się stało. Jednak nie dopuszczała tej myśli do siebie, jednak, z każdą minutą wątpiła bardziej. Dzieliła je tylko jedna dzielnica, wybiegła z domu i za 5 minut była na miejscu. Jej najgorsze przeczucia się spełniły, 2 dni później był pogrzeb. Teraz znów siedzi na balkonie, z listem pożegnalnym w ręku i zastanawia się nad sensem życia, bez najważniejszych ludzi.