Hejka! Wiem, że brakuje dwóch wpisów. Ostanio tyle się dzieje,że nie miałam jak i kiedy...
Może zacznę od soboty...
W sobotę było spotkane popielgrzymkowe Zaczęło się od Mszy Św w dość... nietypowych warunkach (jak to w grupie Elbląg Północ często bywa xD) Potem były kiełbaski i taniec belgijski. ja akurat nie tańczyłam, bo mnie jeszcze noga bolała po wf jak zatańczyli to poszliśmy oglądać film z pielgrzymki. Był bardzo... optymistyczny i pełny bekowych wydarzeń no i chrzest...
Ale mimo wszystko brakowało mi chwil, kiedy było naprawdę ciężko, źle... To prawda, że lepiej pamiętać tylko chwile dobre, ale w przypadku pielgrzymki to ból i cierpienie nadają jej sens, więc nie rozumiem, czemu chwile, które kszałtowały nasz charakter zostały pominięte... Fajnie było zobaczyć osoby, z którymi przeszłam całą Polskę i, z którymi tyle przeżyłam,
aż zakręciła się łza w oku
Szkoda tylko, że nie wszyscy mogli dotrzeć...
W niedzielę byłam na odpuście No wyjechałam około 9. Trasa była znośna ale niestety policja w tym roku zablokowała skrót do Gietrzwałdu i wszystkie samochody jechały jedną drogą...
Zrobił się 2km korek, w którym staliśmy 40 minut
Przez to spóźniliśmy się na Mszę, bo jak doszliśmy to już było kazanie. A to wszystko, przez brak organizacji ze strony straży miejskiej
Po Mszy poszłam jak co roku na stragany- nie mogłam się powstrzymać...
Kolorowa wata cukroa, swojskie ciasta, chleby, lody włoskie, szyszki z ryżu i karmelu mmm.. było pysznie
Jak zobaczyłam, że po raz pierwszy na odpuście rozkładają indiański stragan...- pobiegłam tam jak szalona! ;-) Ale to wszystko było piękne...
Ręcznie robiona biżuteria z drewna, piór, nici... torby szyte ręcznie... Wszytko takie etniczne i ekologiczne!
Gdybym mogła- wzięłabym wszystko, nie mogłam się zdecydować i nie kupiłam nic
Potem pojechałam do cioci na obiad. Najadłam się tak, że nie chciało mi się ruszyć ;p Jak tak siedziałam, to zauważyłam u siebie pierwsze objawy przeziębienia
Wieczorem jeszcze raz pojechałam do Gietrzwałdu, do źródełka. Mimo późnej godziny i tak stałam w kolejce po wodę...
Byłam w domu ok 21 ale nie chciało mi się juz pisać
Dzisiaj laba w szkole- miałam zwolnienie z fizyki i lekcje na.... 9:50!!! Lekcje na luzie ale... cały czas męczył mnie kaszel, katar i... aż mnie dusiło!
Wkurzyłam się i poszłam do pielęgniarki, dała mi zwolnienie z wf i kazała iść do lekarza... Takim oto sposobem znalazam się godzinę w wcześniej w domu
i podsumowując miałam dzisiaj 5 lekcji
Jak wróciłam to się zabrałam za pracę domową z chemii, bo oczywiście w sobotę mi się nie chciało
Zadania były takie banalne, że zaczęłam się zastanawiać, czy nauczyciel nie robi sobie z nas jaj przpadkiem
Po obiedzie poszłam na dwór ze znajomym, a nie powinnam, bo jestem chora i przez to przybita
Byłam taka sztywna i... szorstka, że aż się sama sobie dziwię...
No ale tak to jest...
Chora Ania jest niebezpieczna dla środowiska
No nic, trzeba to odkręcić
Jutro idę do lekarza, bo sama sobie nie dam rady ;/ Jakiś chyba wirus krąży.... wszyscy chorzy...
No właśnie...
Szczególne pozdrowienia
dla wszystkich chorch, którzy muszą siedzieć całymi dniami w domu-
chyba do was dołączę...
No cóż... Nie dajmy się wirusowi!
Drużyna actimela- do dzieła!
Znowu jestem tu, piasek wciąż ten sam,
ślady naszych stóp rozwiał wiatr,
jak naszych słów morza cichy szmer.
Na przystani ktoś na gitarze gra,
letni romans co złączył serca dwa,
w pasjansie chwil król i dama kier.
Obietnica przyszłych dni,
volveremos allí
Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie,
jeszcze jeden raz tonąć w niebie.
Niech stanie czas nim świt jak ptaki spłoszy nas.
Jeszcze jeden raz plaża pusta,
jeszcze jeden raz niech zapłoną usta
jak w tamten dzień i noc co nam zabrała sen.
Znowu jestem tu ale całkiem sam,
idę poprzez tłum i nadzieję mam,
że spotkam Cię w tym pasjansie chwil.
Nagle ciepła dłoń wiedzie mnie do gwiazd,
Oczu Twoich ton, słów gorący piach.
Wiem, że razem znów powitamy świt.