S mutne jest to, że czasem, żeby zdobyć, utrzymać przy sobie, pozyskać coś, na czym bardzo nam zależy trzeba wręcz skrajnie się poniżyć. Nienawidzę nadmiernej sztucznej emocjonalności. Bezsensownego płaczu w miejscu publicznym pośród wszystkich tych ludzi, których nazywa się przyjaciółmi, a tak na prawdę na miano przyjaciela nikt sobie kurwa nie zasłużył, po to, aby pokazać, jakim to jest się biednym, zaniedbanym, skrzywdzonym kociątkiem, którym koniecznie trzeba się zająć, pogłaskać po głowie i najlepiej powiedzieć, jakie to ono jest wspaniałe i cudowne i "nie mogę bez ciebie żyć". Nikt święty nie jest i każdemu zdarzy się typowa, chamska emocjonalna pokazówka tylko po to, by świat zwrócił na nas uwagę. Ale ileż można. Po co, wam, ludziom tyle teatralności, tyle masek, tyle przebrań i różnych osobowości? Czemu nie możecie być prawdziwi chociaż raz? Wszyscy na mnie naskoczą teraz, że przecież trzeba udawać kogoś kim się nie jest, bo jak się pokaże chociaż cal swojej oryginalnej, własnej, niepowtarzalnej duszy, to jest ta minimalna szansa, że ktoś nas skrzywdzi i będzie źle i wróci się do fazy "kociątka". Czemu w tym świecie piętnuje się prawdziwość? Dlaczego ktoś wyrażający własne poglądy czy prawdziwe emocje jest inny, gorszy, bo nie jest tępą owcą i robi to, na co ma ochotę?
Albo czemu ludzie nie mogą zdobyć się na odrobinę poświęcenia względem drugiej osoby? Czemu tak zwani przyjaciele olewają wszystko, bo tak jest wygodniej? Moim osobistym wnioskiem z tego wszystkiego jest to, iż ja będę trwać w maksymalnym poświęceniu dla innych ludzi, ważnych dla mnie, ale oni w rewanżu będą mieli mnie w dupie. Zajebista perwspektywa na przyszłość.
Ale przecież tak już musi być, nie?
Ja nie twierdzę, że jestem idealna pod względami wymienionymi przeze mnie w tej małej tyradzie, nigdy idealną nie będę i nawet nie chcę być. Ale się staram. A innym nawet tych chci brakuje.
Spotkamy się na cmentarzu.
"Kiedy ktoś ci mówi, że nie chce już od ciebie niczego, to znaczy, że wcześniej chciał wszystkiego."
NN
Znalazłam mojego ojca...
Powoli przyzwyczajam się
do swej nieobecności,
powoli przyzwyczajam się
do twej bezradności i tak
czasem sobie myślę, że
lepiej byłoby gdyby nie było cię.
A może nie...
A może właśnie mylę się...