Hmm u mnie wigilia była dosc dziwna, nie wiem jak u was. Był tylko dziadek, a i tak po pół godiznie pojechal bo mial jakies problemy z zolądkiem. I potem sami siedzielismy i ogladalismy Kevina. Ale coz poradzic, trudno. A wiecie co nawet jestem dumna z siebie. Nie zjadlam tak duzo. Ruszylam tylko barszczyk i salatke. MMM pysznosci mojej mamy.
Haha byłam z przyjaciolkami na pasterce. Zajechalysmy godzine wczesniej i szlajalysmy sie po osiedlu :D Aleee było tak zimno. A i pol pasterki i tak przesiedzialysmy na ziemi a ja spalam wiec miło :))
A dzisiaj na sniadanko pol serka wiejskiego i marcheweczka. :)
Całusy i wesolych swiat :****
Mam tylko nadzieje ze on wkoncu zrozumie.....