Mmm, leżę na łóżku, w ciemnym pokoju, do którego leniwie wpadają resztki dzisiejszego światła, w głowie? Coś jak 'mętlik'.. Kiedy chcesz tyle, to nie masz nic, a jak nagle tracisz na to ochotę, to wszystkiego dostajesz nadmiar. Ostatnio zastanawiam się nad tak wieloma rzeczami, ale odpowiedzi nie mam żadnych. Jedyny, najprostszy wniosek jest taki, że nigdy nie możemy być niczego pewni.. Możemy w coś wierzyć, albo może nam się coś wydawać. Słowa 'pewność' lepiej używać do przeszłości, tak będzie bezpieczniej. Mówiłam Wam już, że uwielbiam tę temperaturę światła, z którą teraz mam do czynienia? Jedyną wadą, jest brak możliwości przeczytania książki bez świata, ale do muzyki? Idealna.. Więc idę to wykorzystać.