Daj mi argumenty, że to nie tak, jak myślę.
skoro mówią, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje możesz nazywać się moim bratem.
Siedzę sobie skulony przez laptopem. Patrzę na tą klawiaturę, którą zalewam swoimi łzami. Powinno mi być wstyd. Tak płaczę, ale co mam zrobić? Przecież nie odejdę stąd na zawsze. Mam przyjaciół, którym to wczoraj obiecałem. Obiecałem, że będę się trzymał i podawał Tobie dłoń, nawet jeśli Jej nie dotkniesz to nie rozpłynę się. Będę snuł znowu nasze plany i czekał. Wiesz, jakie to już trudne się staje? Nikt nie chce słuchać moich marzeń z Tobą związanych. W głębi serca myślą o mnie, jak o naiwnym dzieciaku, któremu wmówiono miłość. Od początku wiedziałwm w co się wpakowałem, ale przecież dla mnie walczenie o Ciebie, było wspaniałe. Mogłem się wykazać w tym trudnym celu. Dopiąłem swego, a później nagle straciłem skarb sensu życia. Teraz jest mi z tym ciężko, ale dalej nie umiem. Zrozum wszystko, a ja jak dawniej, codziennie będę Ci przynosił kwiaty
"Potrafisz uzależnić, że przez Ciebie jestem ćpunem, szaleje w euforii przez Twój każdy pocałunek."
Najtrudniej uleczyć się z miłości, która przyszła nagle.
Skończyliśmy się. Jak każdy film, książka,ulubiona piosenka
Łzy pomieszały się z kawą a zauroczenie z miłością.
Przyjaźń damsko-męska ISTNIEJE!
Kocham go jak brata...
Myśl o tym że mogło mu się coś stać
od razu oczy napełniają mi się łzami.
Najgorzej płacze się, gdy nie wie się dlaczego. wtedy nie można przestać.
"Jeśli kiedykolwiek mnie opuścisz kochanie, zostaw trochę morfiny przy drzwiach. ponieważ potrzeba mnóstwo leków aby uświadomić sobie co mieliśmy a czego już nie mamy."
Dziś śmiało mówię,że jestem silna. Choć nie przeszłam śmierci bliskiego przyjaciela, nie umierał na moich oczach, nie przeżyłam strasznego wypadku. Drugi raz pozbierałam się po odejściu przyjaciela. Przyjaciela, od zawsze, na zawsze. Od małego. Wrócił po roku, a ja tak po prostu przyjęłam go z otwartymi ramionami. Mimo tego ile bólu i ran przysworzyło mi to jego ponowne pojawienie się, pozwoliłam zostać mu w moim życiu. Jednak nie chciał być w nim na długo odszedł po raz kolejny, ale dziś moje drzwi dla niego są już bezpowrotnie zamknięte. Minęło półtora roku, a ja żyję miłością na odległość. Mam Go, dla siebie, na własność a jednak tak obce są Jego ramiona dla mnie. Przeżyłam z nim masę kłamstw i zwątpień w Niego. Jutro mija rok i sześć miesięcy jak go nie widzę. Tyle dni, odkąd codziennie przyszło mi płakać, bo Jego nieobecność, z dnia na dzień staję się coraz bardziej uciążliwa. Tak jestem silna-bo straciłam przyjaźń życia. Jestem silna-bo moja miłość wygrywa z kilometrami.