Jako nastolatka, wyobrażałam sobie, że w wieku dwudziestu kilku lat moje życie będzie już poukładane.
Trochę takie standardy i rutyna. Spoko praca, kot i ktoś kto będzie mi codziennie rano życzył miłego dnia całując w czoło.
Tutaj chyba wychodzą problemy z ojcem, tak myślę.
Czuję się o s z u k a n a.
Aaaaa za pół roku skończę 25 lat, a w głowię mam większy chaos niż w wieku 16 lat.
To jest straszne.
Czuję wielki niepokój w klatce piersiowej, ponieważ wciągam się w toksyczne układy,
które dają mi tak na prawdę tylko wyrzuty sumienia. Z marzeń pozostał tylko kot, dość wredny.
***