piątek jak najbardziej na plus. nie wybiło południe a ja już w tym stanie później ogar do 17:00 żeby coś myśleć na korkach. wieczorem najpierw chwile do Młodego, później do S. wracając od niego znowu zahaczyłam o Młodego bo chłopaki się zeszli. zadzwonił Roska, skoczyłam z nim na godzinke. Kruku się dobijał to i dla niego znałazłam czas, ps. szkoda że tak skończyłeś piątkowy melanż biedaku :* xd
przed 04:00 byłam spowrotem na chacie ale miałam problemy z zaśnięciem... za duużo tego na jeden wieczór.
bezwarunkowa miłość