z sobotniego wieczoru
Piątkowy wieczór, zimno, ciemno, ledwo co wracam do domu po męczącym treningu
Telefon dzwoni, w tej chwili tysiące przekleństw rodziło się w mojej głowie, gdyż musiałam wszystko z torebki wyciągać, a telefon na dnie
na wyświetlaczu ; Igor dzowni
Znowu tysiące myśli przeszło przez głowę, te dobre i te złe, natychmiast odebrałam
Jego głos czule witający rozproszył wszystkie złe myśli, już wiedziałam, że wszystko dobrze, że się udało !
okrzyk ; Udało się ! krzyknęłam pewnie równie głośno jak On, kamień spadł z serca, Jego mama już zdrowa, coś niesamowitego ;)
Sobotnia noc nieprzespana, nie mogłam się doczekać jak rano stanie uśmiechnięty w moich drzwiach, no i wkońcu stanął !
Uśmiech ten najszerszy ze wszystkich, różyczka w ręce, oczy błyszczące, mój pisk na Jego widok ! sąsiedctwo ma ze mną przechlapane.
jak zawsze od razu się rozgościł, moja mama zadająca tysiące pytań, ale muszę przyznać, że widok mamy przytulającej Igora to coś wspaniałego !
Jak to zobaczyłam jeszcze większy uśmiech się pojawił, mam wielkie szczęście, wiem to ;)
Zaproszenie od Poo, kolejny wypad ze znajomymi, uśmiech z buzi nie znikał, odreagowanie tych dwóch tygodni
No to wracamy do codzienności, On już we Wrocławiu
Z uśmiechem Ci do twarzy ;)