dzisiejsza Karmelowa Dama.
przed jazdą.
ależ dzisiaj był dobry dzień!
na pierwszą jazdę wzięłam Jeraldine. czasami brakuje mi cierpliwości do niej, co mnie bardzo denerwuje. ale koń przejeżdżający po raz setny po tej samej ścianie, na każdej jeździe boi się ciągle tego samego.. każda jazda, co kółko koń albo odbija do środka, albo zapiedziela.. już później zaczyna mnie to drażnić, bo na każdej jeździe, kilka razy już pokazywałam jej, że tam nic nie ma, a między deskami nie czai się żadnej potwór. koń mamut, a boi się wszystkiego. a tak po za tym było całkiem okej. nie jest koniem na którego wsiadasz i jedziesz, a on chodzi super. ani ona, ani Karmelka takie nie są. Siwka w połowie jazdy się rozkręciła, odpuściła i się rozluźniła. mamy kolejne postępy, bo nawet robiłyśmy volty w galopie. faakt, że może czami mało co się nie wywróciłyśmy, ale dałyśmy radę. w galopie idzie rozwleczona i długa jak ciężarówka, ale co się dziwić, ona nawet jeszcze równowagi nie ma, tak samo jak Karmel. najbardziej jestem zła na siebie, że znowu emoje i nerwy wzięły góre. Siwkę wprowadziłam do karuzeli, Karmelkę wyprowadziłam no i..
wzięłam ją na drugą jazdę. ależ ona się zmienia! na lepsze! :) dziś była cudowna! spokojna, opanowana, tak samo jak ja. :)) cieszy mnie nawet mała rzecz, którą dobrze wykonuje. to wszystko na pewno nie jest na poziomie sportowym i pewnie dużo osób miałoby dużo do zarzucenia dla nas, ale moim zdaniem, z "trupiengi", "trupa", "wariata" i "do niczego nienadającego się konia" wyrabia się na super wierzchowca! w kłusie fajnie chodziła, nie zadziera już głowy, nie chodzi też krok w krok w ustawieniu, ale nie wymagam tego od niej. przejścia były okej, były raz lepsze, raz gorsze. galop w półsiadzie (na dwóch kobyłkach galopuje w półsiadzie) coraz lepszy! ale skoki.. zaczęłyśmy od linii, a skończyłyśmy na całym parkurze! zero jakichkolwiek zrzutek, skoki leciutkie, czułam jej zapas i jak leecimy nad tymi przeszkodami. ratowałyśmy się w narożnikach na których jeszcze się trochę kładzie. bardzo przyjemna była jazda, fajna Karmelka w prowadzeniu i w skoku, już najazdy nie wyglądają "od prawego do lewego". na koniec dalsza nauka zwrotu na przodzie, coraz lepiej! :)
i na koniec pojechałyśmy sobie w pierwszy teren w tym miejscu! wzięłyśmy dwie siwe babki, Kalone na której jechała Natalia i ja na Jenny. byłyśmy nawet w jeziorze. :D teren jest pięęęękny! nie ma to jak mazury! :) przejeżdżałyśmy też przez wioskę w której ludzie nie spuszczali z nas oczu. :P a potem w miłym towarzystwie wracałyśmy do stajni. :D pogalopowałyśmy trochę, bardzo fajnie! może konie do najodważniejszych nie należą, ale daawno nie był w lesie, więc co się dziwić. bardzo fajnie, bardzo przyjemnie, piękne widoki! na pewno teraz będziemy częściej wybierać się na takie przejażdżki. :)
po wszytkim wypastowałam siodło, ogłowie, napierśnik i inne rzeczy. wyczyściłam wszystko, wypuściłyśmy resztę koni, ogarnęłyśmy w stajni i do domku. dużo czasu nam dziś ze szło, ale za to wszystkie konie pojeżdżone z tych co obecnie mogą chodzić. :)
i mamy nowego członka stada! małego, grubego ogierka. :D
jetem meega zmęczona, ale tak pozytywnie!
i jutro znowu stajnia! :)