XLIV. Let it all go, let it all out now. We're strong enough to let it go.
Następne dni mijają spokojnie. Kursuję między pracą, mieszkaniem, domem rodziców i spotkaniami ze znajomymi. W piątek przychodzę do pracy pełna energii, zapału i wiary we własne możliwości. Kilka dni w tej pracy bardzo jaskrawo pokazało mi, że Dove po prostu jest perfekcyjna w każdym calu. Roarke od początku przypadł mi do gustu i kolejne dni w jego towarzystwie potęgują namacalną chemię między nami. Mam ochotę wziąć go do łóżka i wyleczyć się z tego, ale mężczyzna jest świetnym przyjacielem.
Wchodząc do salonu zdejmuję żółtą, wełnianą czapkę, powodując burze na głowie i kurtkę.
-Cześć, Dove- wołam do recepcjonistki.
-Cześć, chudzielcu. Nic nie jesz?- omiata krytycznym wzrokiem moje kształty w cienkim, czarnym sweterki i bardzo obcisłych, ciemnoszarych jeansach.
-Jem i to bardzo dobrze, nie musisz się martwić.
Dziś Dove naprawdę wygląda jak gołąb. W popielato szarej koszuli na długi rękaw i ołówkowej spódnicy dwa tony ciemniejszej wygląda jak uosobienie klasy i szyku. Włosy związała w wysoki, gładki kucyk, a na stopach ma nieodzowne szpilki. Spoglądam na swoje, czarno-czerwone Nike i postanawiam mieć na to wyjebane.
-Będziesz zamawiać kawę?
-Jasne, to co zwykle?- uśmiecha się. Nie da się jej nie lubić.
-Tak..
-Dwa razy- przerywa mi niski, męski głos z seksownym akcentem.
Odwracam się i widzę Roarke. Jego jasną cerę podkreśla czarna koszula z zawiniętymi do łokcia rękawami, włosy ma jak zwykle związane, a zielone oczy jarzą się przyjaźnie. Lubię gościa.
-Witaj- uśmiecham się przyjaźnie.
-Gotowa?
-Zawsze- chwytam swoje rzeczy i idę do swojego gabinetu.
-Dziś będzie twoja pierwsza próba- informuje Roarke, kiedy uprzątam swoje rzeczy i przygotowuję się do pracy.
-To znaczy? Nie miała być za tydzień?
-Miała, ale radzisz sobie dobrze z maszynką i nie widzę powodu, byś miała nie zacząć szybciej.
Zaczynam się denerwować. Fajnie spędza się czas z Roarke, mężczyzna jest świetny, ale widmo testu ciążyło nade mną.
-Ok., to powtórzmy kilka rzeczy..
***
Test okazał się być robieniem tatuażu na syntetycznej skórze w obecności Luca. W sumie nie było tak strasznie. Po zrobieniu piątego wzoru szef ostrym tonem uznał, że nie ma co marnować tuszu i kazał Dove zapisywać do mnie ludzi od poniedziałku.
O matko..
Szykuję się na wyjście z ludźmi z salonu i czuję się odrobinę niepewna. Oni się znają, a ja jestem nowa w tym składzie. Zakładam obcisłą spódnice w połowę uda, o kolorze czerwonego wina, czarną, przejrzystą koszulę i wysokie czarne szpilki. Powinno wystarczyć. Maluję się nieco mocniej i włosy układam w pozornie bezładne loki. Okulary zostawiam w domu. Kupiłam soczewki jakiś czas temu, ale przyzwyczaiłam się do okularów. Teraz jednak znów chciałabym poczuć się nieco bardziej Mar.
Do klubu wchodzę trochę spóźniona. Piątek wieczór, miasto zapchane. Wszyscy chcą się bawić. Szybko odszukuję znajomych. Olśniewająca Dove w białej, luźnej, mega krótkiej sukience rzuca się w oczy z daleka.
-Cześć wszystkim- uśmiecham się, stając koło stolika.
-Margan!- drze się Dove.- Już myślałam, że nas olałaś!
Przy stoliku prócz ludzi z salonu siedzą jeszcze trzy osoby. Szybko zostaję przedstawiona. Dzisiejsza randka Dove, Brian, który wodzi za nią maślanym wzrokiem, o posturze i wyglądzie Kena, chłopak Emily, Michael, bardzo pogodny i średnio przystojny informatyk oraz.. Alex. Oficjalnie została przedstawiona jako znajoma Dove, ale patrząc na jej zachowanie i ukradkowe spojrzenia, które rzuca Roarke'owi, mogę sądzić, ze z nim wolała by się zaprzyjaźnić bardziej. Króciutkie, czarne włosy ma rozwichrzone, makijaż ciężki i mega dopracowany, a zgrabne ciało wciśnięte w cekinową, srebrną minisukienkę, która nie zostawia pola wyobraźni.
Roarke wstaje i delikatnie całuje mnie w policzek.
-Cieszę się, że przyszłaś.
-Ja też- ten wieczór może okazać się ciekawy.
Roarke prowadzi mnie na siedzenie obok siebie i już po chwili jestem wciśnięta między niego, a flirciarza Eddy'ego. Coś mi mówi, że ten drugi długo nie zostanie.
Po kilku drinkach i kolejnej godzinie nadal wszystko jest okay. Alex próbuje zwrócić na siebie uwagę Roarke, jednak ten uparcie ją ignoruje, bądź odzywa się super oschle. Dla mnie ma dużo uwagi i po niedługim czasie łapię nienawistne spojrzenia dziewczyny.
-Zatańczmy- szepcze mi Roarke do ucha.
Kiwam głową na zgodę i po chwili bujamy się na parkiecie wtuleni w siebie. Jego ciało jest duże i twarde. Wszędzie. Po chwili nasze usta się spotykają i już wiem, że chemia, którą czuję, nie jest jednostronna.