Zacznijmy od początku.
Spedzanie nocy na okeciu to nie jest dobry sposob na spedzenie nocy. Zdecydowanie odradzam!chyba, ze ktos lubi nocne pogaduszki z panem turaskiem, co go zaraz deportuja z polski, więc leci do anglii albo z pania bezdomna, co rzeczy zostawila w przechowalni i teraz udaje, ze czeka mame, co ma przyleciec porannym samolotem.
Ale do rzeczy! Anglia!
Pierwsze wrazenie gdyby nie porada Macka, na stowenke wpadlabym pod rozpedzony autobus. Należy pamietac, ze ruch po innej stronie niż nasza oznacza tez, ze na pasach najpier należy spojrzec w prawo, a dopiero potem w lewo!
Ale jeszcze bardziej do rzeczy - najpierw o mieszkaniu. Mój pan wlasciciel b&b przyjechal po mnie wypasionym jaguarem ze skorzanymi siedzeniami i szybko okazalo się, ze wraz ze swoja urocza zona korzystaja obficie z urokow zycia. Maja przepiekny domek w lepszym hatfield, zadnych polakow ani azjatow naokolo! Jak przystalo na prawdziwych mieszkancow przedmiesc, maja mala stajnie, w której trzymaja swoje cztery konie, z których jeden jest na tyle zmyslny, ze jak corka była chora, to wszedl do domu i stal w salonie, poki corka nie wydobrzala (przytaczam za opowiescia Eileen, mojej gospodyni). Zaskoczylo mnie to wszystko, bo spodziewalam się niedogrzanego hotelu, a tu mieszkam sobie w cieplym i przytulnym domku, wszystko jest obite biala wykladzina, a mój pokoj to już dziewczynski pokoj z wszystkich angielskich filmow. Eileen kupila mi nawet 2 misie, zebym nie czula się samotna:). Ma to oczywiscie minusy, bo raczej nie widze tu szans na prowadzenie szalonego zycia nocnego, ale oprócz tego moi gospodarze są mega kochani! Mimo swoich 60 lat, 4 dzieci i wspomnianych już koni, są w sobie zakochani jak nastolatkowie, wieczory spedzaja przytulajac się na kanapie, a Eileen mowi do mnie per kochanie lub zlotko i tez mnie przytula, więc zyjemy tu sobie jak przykladna wiktorianska rodzina.
Co do pracy, to jak na razie niewiele mogą powiedziec. Dzisiaj wszyscy byli bardzo ospali po dwutygodniowej przerwie na swieta i sylwestra, więc nikt nie wiedzial, co mam robic ani gdzie siedziec. Mój szef przekazal mi e-mailowo, ze on niestety nie dotrze do pracy, więc zebym rozejrzala się po okolicy i przeczytala co nieco o tmobilu. Tak tez zrobilam, zaprzyjaznilam się z panem murzynem-recepcjonista, wykupilam sobie specjalna karte do kafeterii, z której od razu skorzystalam, udajac się na prawdziwy lunch z moimi nowo poznanymi przyjaciolmi z pracy panem arabem z okazalym sygnetem na palcu, który zajmuje się roamingiem i z panem azjata, który nie wiem, czym się zajmuje, bo troche nie zrozumialam, ale chyba cos z rozwojem infrastruktury. A najwieksza niespodzianka było to, ze niejaka Jo Mungier, która miala się mna zajac pierwszego dnia okazala się być Joanna z Łodzi, więc nie zabraklo polskiego akcentu.
Na jutro zapowiadaja opady sniegu, więc wszyscy są przerazeni, bo jak ostatnio spadlo 5 cm sniegi, zamknieto szkoly i nie trzeba było isc do pracy, bo nie dzialaly pociagi, ale Eileen powiedziala mi, ze ona ma auto z napedem na 4 kola, więc na pewno nas nie odetnie od swiata i do sklepu się dostaniemy. Ide zatem spac w oczekiwaniu na sniezny kataklizm...