Jeśli naprawdę chcę tak wyglądać, to dlaczego podjadałam dzisiaj płatki, których jedna miseczka ma ponad 200 kcal?!
Do tego miód, nutella (2 złe łyżeczki), serek z kawałkami czekolady. Drobnostki, które mnie jednak dużo kosztowały, a wcale nie musiały się znaleść w moim jadłospisie.
Krok następny: użalanie się. Co się udziela innym.
Do tego jestem leniem. Praca na jutro czeka. Nadal czeka...
Chcę być chuda. Chcę być kimś więcej.
Problem w tym, że nie robię NIC, żeby osiągnąć to czego pragnę.
Problem jest we mnie, a ja zwalam na wszystko wokół.
63 KG AGAIN.
Jakoś to zmienię. Wszystko. Wagę. Siebie. To co robię, myślę. Nie chcę być taką sobą. Mogę być lepsza. Zmiany są możliwe. Zbawienne. Mogę być szczupła, ładna, pracowita. Lecz wszystko wymaga ciężkiej pracy.
Dlatego gotuję wodę, robię herbatę i piszę esej! Lepiej późno niż wcale!
Mam ochotę zapytać:jak przetrwać jutrzejszy dzień? jak powstrzymać się od podjadania? jak się kontrolować?
Ale to głupie. Znam odpowiedź: nie myśl, nie jedz, zajmij się sobą, rób coś- PROSTE!