Obojczyk marzenie.
Dzisiaj bilans o dużo przekroczył plan. W niedzielę nie potrafię nad sobą panować.
Mama dziś klepła mnie kilka razy w udo, mówiąc "No! Fajne masz te kity". Zmotywowało mnie to :)
Mam spory zapas siły na nowy, ciężki tydzień. Będzie dobrze, mam takie przeczucie.
Weszłam na wagę. 61 kg. Cholera. Do następnej niedzieli spadnie. Muszę w końcu zadbać o efekty!
Waga zacznie spadać! Jestem tego pewna! :)
Miłego :*